środa, 25 stycznia 2012

DWÓJA - Hope

   Następnego dnia obudziłam się niezwykle wyspana, dokuczał mi tylko potworny głód. '' No tak, nie jadłam przecież wczoraj obiadu.'' - pomyślałam i spojrzałam na mój brzuch, z którego właśnie wydobył się dźwięk, przypominający mi o tym, bym jak najszybciej zajrzała do lodówki.
   Wygramoliłam się więc powoli z ciepłego łóżka i w piżamie zeszłam na dół do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu, zastałam tam moją mamę, która parzyła sobie herbatę. Wyglądała dość niewyraźnie, miała zaczerwieniony nos i podkrążone oczy, jakby nie spała większość dzisiejszej nocy.
- A ty nie w pracy? Co się stało? - zapytałam po chwili namysłu, wtykając głowę do lodówki w celu znalezienia czegoś zjadliwego.
- Źle się czuję. Zostałam dziś w domu, by trochę odpocząć.
   Na te słowa, spojrzałam na nią zdziwiona. Moja mama siedząca cały Boży dzień w domu? A nie w pracy, rozmawiając z klientami? Jakoś mi to do niej nie pasowało...
   Nic jednak nie odpowiedziałam. Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam na kanapie przed telewizorem.  Po zaspokojeniu głodu, odniosłam brudne naczynia z powrotem do kuchni. Przechodząc obok kuchenki, spojrzałam na zegarek. Wskazywał on godzinę 11:30. Przeraziłam się. Za półtorej godziny miała tu być Adrienne z pięcioma brytyjskimi gwiazdami. W moim domu! Nadal nie mogłam w to uwierzyć! Choć przed samą sobą udawałam, że mnie za bardzo nie obchodzą, to w głębi duszy cieszyłam się jak dziecko.
   Szybko pobiegłam na górę, by się przyszykować. Postanowiłam włożyć na siebie moją ulubioną bluzę z amerykańską flagą, jasne rurki i kilka bransoletek na rękę. Do zrobienia został mi już tylko makijaż i włosy. Uporałam się z nimi w jakieś 45 minut i przed trzynastą byłam gotowa na przyjęcie gości.
   Gdy zeszłam z powrotem na dół, by powiadomić mamę o wizycie Adrienne, usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę! - krzyknęłam i pobiegłam wzdłuż przedpokoju, prawie potykając się o dywan, który leżał na podłodze.
   Wzięłam głęboki oddech i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się niesamowicie przystojny brunet i czwórka jego przyjaciół z zespołu. Zza jednego z nich wychyliła się Adrienne, która wręcz tryskała szczęściem.
- Hej Emily. Jestem Zayn Malik, miło mi cię poznać. - rzekł Ten Niesamowicie Przystojny i podał mi rękę na przywitanie. Uścisnęłam ją, patrząc prosto w jego brązowe oczy.
   Wpuściłam gości do środka, zanim jeszcze zdążyli mi się wszyscy przedstawić. Gdy przytulałam Adrienne, szepnęła mi do ucha:
- Są naprawdę świetni, Zayn ci się spodoba. - i puściła mi oczko, uśmiechając się szeroko.
   Wszyscy udaliśmy się do dość dużego ogrodu za moim domem. Zapowiadał się wspaniały dzień w towarzystwie najlepszej przyjaciółki, jej kuzyna i jego sławnych kolegów. Wchodząc na taras, prowadzący na podwórko, miałam tylko wielką nadzieję, że moja opinia co do chłopców i tego, że są zwyczajnymi nastolatkami, nie zmieni się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz